Poznaj bohaterów projektu, którzy dzielą się swoimi doświadczeniami, pasjami i osiągnięciami. Razem z nimi zrywamy ze stereotypowymi wyobrażeniami i promujemy równość szans, a także zachęcamy do akceptacji oraz włączenia osób z niepełnosprawnościami w różne dziedziny życia społecznego.
Projekt jest finansowany ze środków PFRON przekazanych za pośrednictwem Województwa Zachodniopomorskiego.
Udany biznes, rodzina, ćwiczenia na siłowni – wszystko to można stracić w jednej chwili, jeśli zdradzi Cię coś, czemu zawsze ufałeś – własne ciało. Nasz bohater Tomasz Anders wie lepiej niż inni, co należy zrobić, aby zbudować swoje życie od zera i gdzie znaleźć siłę, aby wspierać także innych.
Moje doświadczenia są świadectwem, że można odbić się od dna. Wciąż spotykam się z trudnościami, ale teraz mam u boku Monikę – partnerkę, która akceptuje mnie takim, jakim jestem. Ta choroba wiele mi odebrała, ale dzięki niej zrozumiałem, jak cenne jest życie i jak wiele można z niego czerpać.
Tomaszu, czy możesz opowiedzieć, co sprawiło, że znalazłeś się w obecnej sytuacji zdrowotnej? Jak zaczęła się Twoja historia?
Urodziłem się jako osoba w pełni sprawna. Wszystko zmieniło się, gdy miałem 29 lat. Wracaliśmy z bratem z pracy, siedziałem jako pasażer. W pewnym momencie poczułem, że odcina mi lewą stronę ciała. Wysiadłem z samochodu, ale dosłownie wypadłem na ziemię. Brat od razu wezwał pogotowie, które zabrało mnie na SOR. Niestety, na miejscu nie było neurologa, więc przewieziono mnie do Szczecina. Tam, po badaniach, stwierdzono rozległy udar mózgu z prawej strony i szybko wykonano kraniotomię, czyli usunięcie fragmentu czaszki. Potem była tygodniowa śpiączka farmakologiczna, z której się obudziłem – to był kluczowy moment, kiedy lekarze nie byli pewni, czy będę w stanie oddychać samodzielnie. Na szczęście udało się, ale czekała mnie długa i ciężka rehabilitacja.
Co czułeś, gdy się obudziłeś i zrozumiałeś, co się wydarzyło?
Na początku nie rozumiałem, co się stało. Byłem kompletnie zagubiony. Pamiętam, że gdy mój brat przyszedł mnie odwiedzić, myślałem, że mamy święta, bo miał na sobie marynarkę. Wtedy mama zapytała mnie, czy wiem, co mi się stało. Myślałem, że to jakiś wypadek. Nie wiedziałem, czym jest udar mózgu, nigdy nie wyobrażałem sobie, że coś takiego może mnie spotkać. Zawsze byłem zdrowy, ćwiczyłem na siłowni, pracowałem. To był szok. Gdy odzyskałem przytomność, myślałem, że minęły tylko dni. Nie miałem pojęcia, że od czasu udaru minęło kilka tygodni. Moje ciało nie działało, jak wcześniej, a ja nie mogłem pojąć, jak to jest, że zwykłe poruszanie nogą stało się niemożliwe. Powiedziałem wszystkim, że za tydzień będę w domu, ale rehabilitacja okazała się długim i bolesnym procesem. Przebyłem trzy udary i wciąż walczyłem, próbując wrócić do sprawności.
Jak przebiegała rehabilitacja i jakie wyzwania napotkałeś?
Rehabilitacja była bardzo trudna. Najpierw musiałem się nauczyć połykać, jedzenia uczyła mnie pielęgniarka, nawet kaszkę dla dzieci musiałem jeść. Miałem problemy z równowagą, nie mogłem usiedzieć. Raz upadłem z łóżka i rozciąłem sobie głowę. Przez miesiąc byłem na oddziale neurologii, potem zaczęła się intensywna rehabilitacja w Stargardzie, ale zbyt ambitnie podszedłem do ćwiczeń, co spowodowało trzeci udar. To był moment, kiedy zrozumiałem, że proces rehabilitacji wymaga cierpliwości i pokory.
Czy miałeś momenty zwątpienia lub załamania?
Tak, codziennie wieczorami przeżywałem trudne chwile. Pojawiały się myśli, że stracę wszystko – pracę, firmę, kontakt z ludźmi, że nikt nie będzie chciał przebywać w towarzystwie osoby niepełnosprawnej. Zacząłem popadać w depresję, żona płakała każdego dnia. Widziałem, jak udar po kolei zabiera mi zdrowie, a potem powoli całe życie: mieszkanie, samochód, biznes — wszystko. To było trudne doświadczenie. Najtrudniejsze jednak było poczucie, że ludzie nie szanują osoby z niepełnosprawnością.
Co pomogło Ci się podnieść z tego kryzysu?
Kluczowy był moment, gdy w ręce wpadła mi książka „Moc podświadomości” Josepha Murphy’ego. Mama mi ją przyniosła, a ja po przeczytaniu poczułem, że odzyskałem nadzieję. Zrozumiałem wtedy, że muszę walczyć o siebie i nie poddawać się. Był to proces, który trwał osiem lat, ale powoli odzyskałem 80% sprawności. Zacząłem czytać, zdobywać wiedzę, przechodzić kursy. Nawet przebiegłem półmaraton. Ta walka nauczyła mnie więcej o życiu niż cokolwiek, co do tej pory znałem.
W jaki sposób rozwijałeś się dalej?
W ciągu tych lat przeczytałem ponad tysiąc pięćset książek, ukończyłem wiele kursów i szkoleń, nauczyłem się naprawdę sporo. Starałem się wzmocnić swoją mentalność i wiedzę na temat neuroplastyczności mózgu. Wiedziałem, że ta choroba mnie uczy, że dzięki temu mogę lepiej rozumieć siebie i innych. Nie żałuję ani jednego dnia spędzonego na tej drodze.
Wspomniałeś o trudnościach z rodziną i przyjaciółmi. Czy nadal masz z nimi kontakt?
Niestety, większość bliskich odwróciła się ode mnie. Nawet brat, z którym miałem wcześniej dobry kontakt, po mojej chorobie przejął firmę, a teraz nie utrzymujemy relacji. Rodzina kuzynów również mnie unika. To bardzo boli, bo czuję, że to wynika z niepełnosprawności, ale też jest dla mnie lekcją – ludziom ciężko zaakceptować czyjąś słabość.
Czy ktoś Cię wspierał w tej drodze?
Tak – przede wszystkim moi rodzice. Spotkałem również wyjątkową osobę – Monikę. Poznaliśmy się przez grupę na Facebooku dla osób po udarze. Monika przyjechała ze Szwecji, by mnie poznać i tak zaczęliśmy budować naszą relację. Ona również ma niepełnosprawność, co pozwala nam się wzajemnie wspierać i rozumieć. Jest moim największym oparciem i razem stworzyliśmy grupę „rozwój po udarze mózgu według Tomka Andersa i Moniki Dulas”, gdzie pomagamy innym osobom po udarze, dzielimy się naszym doświadczeniem. Monika zawsze mnie zachęca do nauki. Sama również się uczy, choć jej rozwój jest utrudniony przez wypadek. Jednak staram się jej pomagać – czytam jej na głos, stymuluję jej mózg językiem polskim, bo mieszkała w Szwecji i teraz musi się tego języka na nowo uczyć. Widziałem, jak dobrze działa na nią polska mowa, tak samo jak na osoby uczące się języka za granicą – otoczenie językowe bardzo pomaga.
Jakie były największe wyzwania, z którymi musiałeś się zmierzyć?
Największym wyzwaniem było uwierzyć w siebie, mimo że bliscy wątpliwościami często odbierali mi siły. Kolejnym wyzwaniem było pójście na siłownię, będąc osobą niepełnosprawną, zapoznać się z dziewczyną, mając swoje deficyty. Ułatwiło mi to, że moja dzisiejsza partnerka również posiada niepełnosprawność, podobną do mojej. Uważam, że ogólnie największymi wyzwaniami dla osób z niepełnosprawnością jest wyjście do społeczeństwa.
Skoro już mowa o Monice, jak się poznaliście?
To też ciekawa historia! Po udarze szukałem w internecie grupy wsparcia, do której mogłem dołączyć, by poczuć, że są ludzie, którzy mnie rozumieją. Znalazłem grupę „Udar mózgu – nowe życie” i zacząłem nagrywać filmiki, pokazując mój postęp i zachęcając innych. Niestety, zostałem skrytykowany za dawanie nadziei i… wyrzucony z grupy. Wtedy postanowiłem stworzyć własną grupę, „Młodzi i pozytywni po udarze”, gdzie poznałem Monikę. Była ze Szwecji, zaczęliśmy pisać i tak się zaczęło.
W pewnym momencie poczuliście do siebie coś więcej niż tylko przyjaźń?
Tak, wszystko zaczęło się od jednego słowa. Monika do mnie pisała, a pewnego dnia odpowiedziała „Kochanie”. Okazało się, że jej siostra się pomyliła i napisała to przez przypadek! Mimo wszystko zaprosiłem Monikę na mój turnus rehabilitacyjny, a ona zgodziła się przyjechać. Przyjechała z rodziną z Gorzowa, a ja pojechałem po nią z bukietem kwiatów. Gdy jej go wręczyłem, powiedziała tylko „Weź go ode mnie” – okazało się, że miała niesprawną rękę, dlatego nie mogła go trzymać.
To bardzo wzruszające. Wasza relacja naprawdę przetrwała wiele.
Zgadza się. Monika myślała na początku, że nasze spotkanie to chwilowy kaprys, że może potrwa trzy dni. Dziś jesteśmy razem już siedem lat. Pomagamy sobie nawzajem i wspieramy się w rozwoju. Nasza wspólna pasja i działalność w grupach wsparcia dla osób po udarze pomaga też innym.
Jakie są najważniejsze wartości, które pomogły Ci osiągnąć sukces mimo przeciwności?
Przede wszystkim komunikacja z ludźmi – umiejętność zrozumienia drugiej osoby, cierpliwość, punktualność, empatia. Ważna jest także wytrwałość. Zawsze staram się podchodzić z życzliwością do innych. Inteligencja emocjonalna również jest tutaj kluczowa – umiejętność zarządzania swoimi emocjami bardzo mi pomogła.
Kiedy i w jaki sposób uświadomiłeś Sobie, że zaakceptowałeś swoją niepełnosprawność?
Jeżeli chodzi o uświadomienie i akceptację swojej niepełnosprawności, to może nie zaakceptowałem, ale pogodziłem się i przyzwyczaiłem. A stało się to w czasie trwania. Myślę, że tak bardziej po ostatnich wydarzeniach z moim kręgosłupem. Lecz to nie oznacza, że się poddałem i odpuszczam walkę o lepszą sprawność. Bardzo dużo się uczę na temat neuronauki i wiem, że z niepełnosprawnością zostanę do końca życia, więc nie warto tracić czasu na denerwowanie się i martwienie tą sytuacją. Muszę robić, co mogę, aby polepszyć swoją drugą połowę życia, więc to właśnie robię.
Co najbardziej motywowało Cię do osiągania celów pomimo ograniczeń fizycznych?
Do osiągania celów najbardziej inspirowali mnie mówcy motywacyjni. Słuchałem ich bardzo często, zwłaszcza podczas aktywności, oraz dają mi siłę książki, które czytałem. To wszystko sprawiło, że mój umysł jest przebodźcowane motywacją bardzo mocno i to nie pozwalało mi się nigdy poddać.
Jakie cechy osobowości lub umiejętności uznajesz za kluczowe dla osiągnięcia sukcesu, mimo niepełnosprawności?
Umiejętność komunikacji z ludźmi jest podstawą, aby osiągnąć jakikolwiek sukces z niepełnosprawnością. Cechy, bez których to będzie niemożliwe, to samodyscyplina, punktualność, empatia, życzliwość, wytrwałość. I koniecznie jedna z ważniejszych w drodze do sukcesu mianowicie — cierpliwość. Bardzo fajną umiejętnością w tej podróży jest również inteligencja emocjonalna
Jakie zmiany zaszły w Twoim życiu po tych latach?
Życie nabrało innego sensu. Zyskałem siłę i świadomość, która pozwala mi działać dla innych. Moje doświadczenia są świadectwem, że można odbić się od dna. Wciąż spotykam się z trudnościami, ale teraz mam u boku Monikę – partnerkę, która akceptuje mnie takim, jakim jestem. Ta choroba wiele mi odebrała, ale dzięki niej zrozumiałem, jak cenne jest życie i jak wiele można z niego czerpać.
Tomaszu, dziękuję za tak inspirującą rozmowę. Czy chciałbyś jeszcze coś dodać na koniec?
Chciałbym powiedzieć każdemu, kto przechodzi przez trudne chwile, że warto walczyć. Udar może wiele zabrać, ale nie odbierze nam ducha, jeśli tego nie pozwolimy. Każda przeszkoda może nas czegoś nauczyć, jeśli tylko zdamy sobie z tego sprawę.
Dziękuję. Twoja determinacja, by dalej się rozwijać mimo licznych operacji i bólu, jest niesamowita – zarówno dla Ciebie, jak i dla ludzi wokół, którzy czerpią z Twojego doświadczenia i energii. Nie każdy byłby w stanie nie tylko przyjąć swoje trudności, ale jeszcze przekuć je w szansę na naukę, rozwój, a nawet wsparcie dla innych, co Ty zrobiłeś, tworząc społeczność osób po udarach. Świadomość, że pomagasz im przezwyciężać własne lęki i trudności, pokazuje, jak ogromną wartość mają Twoje działania, a liczba osób, które odnajdują u Ciebie motywację, to najlepszy dowód na skuteczność Twojej misji.
W ciągu tych lat przeczytałem ponad tysiąc pięćset książek, ukończyłem wiele kursów i szkoleń, nauczyłem się naprawdę sporo. Starałem się wzmocnić swoją mentalność i wiedzę na temat neuroplastyczności mózgu. Wiedziałem, że ta choroba mnie uczy, że dzięki temu mogę lepiej rozumieć siebie i innych. Nie żałuję ani jednego dnia spędzonego na tej drodze.
Zobacz galerię zdjęć z projektu!
7 historii
7 bohaterów
Projekt wciąż trwa! Zapraszamy Cię do zapoznania się z pierwszymi bohaterami, którzy dzielą się swoimi historiami, by zmieniać stereotypowe wyobrażenia i promować równość szans. Każdy z nich to osoba, która pokonuje bariery i staje się inspiracją dla innych. Dowiedz się, jak radzą sobie w codziennym życiu, jakie pasje rozwijają i jak osiągają swoje cele.
Ich opowieści to nie tylko źródło motywacji, ale także szansa na lepsze zrozumienie wyzwań, z jakimi się zmagają. Razem możemy zbudować społeczeństwo, w którym każdy, niezależnie od swoich ograniczeń, ma szansę na sukces i akceptację.
DOFINANSOWANO ZE ŚRODKÓW PAŃSTWOWEGO FUNDUSZU REHABILITACJI OSÓB NIEPEŁNOSPRAWNYCH. NAZWA ZADANIA: OPOWIEŚĆ OSIĄGNIĘĆ I NADZIEI. DOFINANSOWANIE: 250 000 ZŁ, WARTOŚĆ: 250 000 ZŁ, DATA PODPISANIA UMOWY: 24 czerwca 2024