Wiele osób słysząc słowo „niepełnosprawny” myśli o osobach na wózku inwalidzkim, bądź poruszających się o kulach. Nie ma w tym nic dziwnego. Takie osoby są po prostu najbardziej widoczne , a przez to ich problemy łatwiej rozpoznawalne. Nie oznacza to jednak, że mniej widoczne
Pierwsza ocena napotkanego człowieka zabiera nam około 10 sekund. Jako osoby bardzo mocno skupione na tym, co widzialne, wyciągamy wnioski z wyglądu i zachowania drugiej osoby. Na podstawie tak krótkiego spotkania, wyciągamy wnioski. Przypisujemy innym cechy, które wydają się nam do nich pasować. 10 sekund to zbyt krótki czas, aby dokonać prawidłowej oceny. Jest to o tyle trudne, że nie każda choroba daje namacalne objawy. Wtedy mówi się, że jest to osoba z niepełnosprawnością ukrytą bądź niewidoczną.
Takie osoby często są ignorowane przez ludzi i instytucje. Ich niepełnosprawność jest kwestionowana. Dla wielu obowiązuje zasada, że jeśli czegoś nie można zobaczyć lub dotknąć, to oznacza, że coś nie istnieje.
Choć coraz większa część społeczeństwa z nas ma świadomości istnienia ukrytych problemów, odruchem jest sceptycyzm.
Najczęściej osoby z niepełnosprawnością niewidoczną to: chorzy na choroby psychiczne, przewlekle, autoimmunologicznie, neurologiczne, z wadami krążenia lub rozwojowymi wewnątrz organizmu, osoby z chorobami serca.
Nie rzadko zdarza się, że osoby niepełnosprawnością niewidoczną są nazywane leniwymi, a ich dysfunkcje wymówkami. Jest to niestety ciągle trudny temat w Polskim społeczeństwie. Oskarżenia o to, że ADHD czy dysleksja to wymyślone choroby. Ich istnienie jest, niestety, regularnie podważane.
Nikła świadomość dotycząca niepełnosprawności niewidocznej może wynikać z tego, że rzadko się o niej mówi. Rządowe kampanie, programy telewizyjne czy popkultura skupiają się głównie na osobach, których ograniczenia są widoczne.
Szacuje się, że w Polsce żyje około od 4 do 7 milionów osób z niepełnosprawnością. W tym większość takich, których stan zdrowia jest niewidoczny dla osób niewtajemniczonych. Choć można się spotkać z nazwą niepełnosprawność ukryta, same osoby z tym typem ograniczeń, preferują nie używać tego terminu. Sugeruje to, że chcą oni, aby ich problemy były niewidoczne, podczas gdy większość z nich nie ma na to żadnego wpływu.
Według Światowej Organizacji Zdrowia, niepełnosprawność to: „ograniczenie lub brak zdolności do wykonywania czynności w sposób lub w zakresie uważanym za normalny dla człowieka, wynikające z uszkodzenia i upośledzenia funkcji organizmu.”
Za osoby niepełnosprawne uważa się takie, które całkowicie lub częściowo, nie mogą sobie zapewnić normalnego życia indywidualnego lub społecznego, na skutek, wrodzonego lub nabytego, uszkodzenia sprawności. Niegdyś mówiono na takie osoby ułomne lub uszkodzone, dziś słusznie uważa się to za obraźliwe.
Szacuje się, że w Polsce żyje około od 4 do 7 milionów osób z niepełnosprawnością. W tym większość takich, których stan zdrowia jest niewidoczny dla osób niewtajemniczonych. Choć można się spotkać z nazwą niepełnosprawność ukryta, same osoby z tym typem ograniczeń, preferują nie używać tego terminu. Sugeruje to, że chcą oni aby ich problemy były niewidoczne, podczas gdy większość z nich nie ma na to żadnego wpływu.
Najczęściej osoby z niepełnosprawnością niewidoczną to: chorzy przewlekle, autoimmunologicznie, neurologiczne, z wadami krążenia lub rozwojowymi wewnątrz organizmu, osoby z chorobami serca, chorzy na choroby psychiczne.
Często osoby z niepełnosprawnością niewidoczną obawiają się podzielić swoją diagnozą. Jest to związane ze strachem, że inni jej nie uwierzą, a także zmieni się ich stosunek do niej, niekoniecznie pozytywny. Niestety w wielu ludziach nadal tkwi przekonanie, że jeśli ograniczeń nie widać, nie nie trzeba pomóc jej wyrównać szanse czy uwzględnić potrzeb. Często widać to na przykładzie osób z autyzmem wysoko funkcjonującym. Inni ludzie, nie widząc problemu, mogą nie zrozumieć zmagań drugiego człowieka. Zdarza się tak również wśród nauczycieli, którzy źle oceniają ucznia.
Nie rzadko zdarza się, że osoby niepełnosprawnością niewidoczną są nazywane leniwymi, a ich dysfunkcje wymówkami. Jest to niestety ciągle trudny temat w Polskim społeczeństwie. Oskarżenia o to, że ADHD czy dysleksja to wymyślone choroby. Ich istnienie jest, niestety, regularnie podważane. Rodzice oraz osoby, który się zmagają z danym ograniczeniem, często są oskarżani o kłamstwo bądź kupowanie sobie diagnozy. Jest to bardzo szkodliwe dla naszego społeczeństwa, gdyż utrudnia asymilację w nim takim jednostkom.
Nikła świadomość dotycząca niepełnosprawności niewidocznej może wynikać z tego, że rzadko się o niej mówi. Rządowe kampanie, programy telewizyjne czy popkultura skupiają się głównie na osobach, których ograniczenia są widoczne. Twórcy filmów czy seriali dodają swojemu bohaterowi laskę, aby można było poznać, że ma problemy z chodzeniem. Nawet jeśli choroba bohatera jest w prawdziwym życiu niewidoczna, na potrzeby scenariusza zostaje ona nierzadko przejaskrawiona lub zaadaptowana tak, aby można ją było pokazać. Przykładowo, osobie chorującej na serce zabraknie tabletek i jej usta zrobią się sine. W ten sposób sygnalizuje się nam, że ta osoba jest niepełnosprawna. Jednak staje się tak dopiero, gdy jest to pokazane. Wcześniej nie jest nawet o tym wspominane, do momentu, gdy jest potrzeba dramatyzmu w scenariuszu. Nie ma też rządowych kampanii, które szerzyłyby świadomość dotyczącą tego typu ograniczeń, które są niewidoczne gołym okiem.
Dlatego też sami musimy zacząć edukować siebie i innych. Rozmawiajmy z dziećmi, tłumaczmy im, że to, że kolega z klasy jest w czymś słabszy może wynikać z tego, że ma pewne ograniczenie. Sprawmy razem, że ten świat będzie bezpieczny nie tylko dla osób z widoczną niepełnosprawnością, ale także dla tych, którzy nie mogą jej nikomu pokazać. Niezależnie od tego, czy wiemy co danej osobie dolega, wysłuchajmy jej, gdy prosi o pomoc. Większość niepełnosprawności jest nabyta w trakcie życia. Nigdy nie wiemy, gdy to my będziemy potrzebowali czyjejś pomocy. Nie przechodźmy więc obojętnie obok kogoś, kto o nią prosi.
Autorką treści jest Katarzyna Klessa